sobota, 25 sierpnia 2018

4 miesiące po ślubie -o tym co u nas

Chcę wrócić do zapisków, ale ciągle jestem w niedoczasie. Ponad 4 miesiące po ślubie. Jeśli ktoś pyta czy już się między nami zmieniło (mając na myśli-na gorsze) -nie, choć początki były trudne. Nie mieszkaliśmy ze sobą 3lata, a pomieszkiwanie to nie to samo. Mieszkamy razem. Musieliśmy nauczyć się siebie na nowo. Ja musiałam przełamać w sobie myślenie, że to Tomka. Zaraz po ślubie wciąż czułam się jak gość, nie jak u siebie. Było ciężko, bo Matyś płakał za domem.
Na koniec czerwca odstawiłam tabletki. Ale w tym przypadku chcieć jakoś nie zgrywa się z móc. I mam lęki, że Mat będzie jedynakiem, że "wina" po mojej stronie, bo już przed Mateuszem lekarz orzekł, że mogę nigdy nie mieć dzieci, że nawet jeśli zajdę w ciążę to będzie ogromny problem, żeby utrzymać ją do końca. Chcemy, staramy się i nie wychodzi.
Tomek zmienia pracę.
Zmieniamy mieszkanie. Z 20m2 na 37m2. Mat będzie miał swój pokoik. Najpierw wymyślił całe czerwone ściany, potem, że jednak czarna tapeta z planetami. Nie chcę mu zrobić "nory". Wszystkie moje propozycje kwituje tym, że nie jest już małym dzieckiem.
28 sierpnia jedzie z moją Mamą nad morze. Najpierw na moje stwierdzenie, że będę trochę tęsknić odpowiedział, żebym się nie martwiła, bo będzie dzwonił. A ostatnio zapytał czy gdyby bardzo tęsknił to po niego przyjadę.
Podczas naszego urlopu byliśmy w Łebie, we Wrocławiu, a ostatnio byliśmy w parku linowym w Tomaszowie.
Aktualnie padam na buzię, bo praca, potem remont. Mat po przedszkolu jest u teściowej i zwyczajnie za nim tęsknię. Jesteśmy razem tylko w nocy.
Do Was zaglądam-do tych, do których mam dostęp.