niedziela, 21 kwietnia 2019

O wizycie na koniec 31t

W czwartek pojechaliśmy na wizytę.
Najpierw ktg. Puls Młodej skakał jak szalony -być może dlatego, że była bardzo ruchliwa.
Usg - niedomykalność obydwu zastawek się cofnęła. Brzuszek utył i jest taki jak powinien. Waży 1803g. Popłakałam się.
Chyba trudno mi uwierzyć, że ten antybiotyk tak zadziałał, że w dwa tygodnie wszystko się cofnęło.
Mamy się więcej kochać 😉 Tu przyznam, że całkowicie zrezygnowaliśmy z seksu, bo za każdym razem po bardzo twardnieje mi brzuch.
Lekarz powiedział mi jeszcze, żebym nie przekombinowała ze sprzątaniem przed świętami 😉 że jak będzie trochę kurzu to świat się nie zawali. I jest ogólny bałagan, bo jeszcze wczoraj skręcaliśmy szafę. Dzień wcześniej biurko i półkę, która nie zdążyła być powieszona i na razie jest postawiona na biurku, więc biurko swojej funkcji nie spełnia.
Oprócz wieści ciążowych - okradli nasze stare mieszkanie. Zabrali narzędzia, stare talerze i kubki. Nie włamali się przez nasze drzwi tylko przez drzwi od sąsiada i wyrąbali w ścianie dziurę.
Tym, którzy zaglądają życzę zdrowych, spokojnych świąt i mokrego dyngusa. Mam nadzieję, że w tym roku będzie ciepło.

środa, 17 kwietnia 2019

30t6d - skurcze???

Jutro wizyta. Ktg, usg i wizyta.
I na całe szczęście.
Od skończonego 30tygodnia bardzo silne ruchy. Powiedziałabym nawet, że bolesne. Szczególnie pierwsze 3dni. Teraz podtym względem lepiej, natomiast z przedwczoraj na wczoraj poczułam pierwszy skurcz (!?). Następny wczoraj rano, potem około 17 i po 23.
A ja nie mam spakowanej torby. Janawet nie mam jeszcze torby..

wtorek, 9 kwietnia 2019

Niedomykalność zastawek, hipotrofia płodu /powizytowo 29t5d

W skończonym 29 tygodniu ciąży pojechałam na wizytę.
Na usg była jakaś pacjentka, a że musiałam już mieć ktg (podobno od 28 tygodnia) to najpierw poszłam na ktg. Młoda miała czkawkę, tętno skakało jak chciało. Z 15-20minut leżałam ponad pół godziny.
Potem usg. Weszliśmy z Mężem i na początku wszystko ok. Potem okazało się, że w obwód brzuszka dziecka jest za mały o półtora tygodnia. Reszta ok. Dzięki długim nóżkom waga jest w normie.
Przewidywana waga: 1240g.
Pani dr poleciła brać medargin na polepszenie pracy łożyska. Poinformowała nas, że tak zaczyna się hipotrofia u dziecka - najpierw widoczna jest po obwodzie brzuszka. Być może łożysko nie jest tak wydolne jak być powinno. Zapytałam czy powinnam coś jeść lub nie jeść, aby polepszyć jego funkcje, ale pani dr powiedziała, że jeśli będę więcej jeść to co najwyżej ja mogę nabrać większej masy, nie dzidziuś w brzuchu.
Potem już niby było ok, już wydawało mi się, że zaraz będę schodzić z leżanki, a pani dr zauważyła niedomykalność zastawek. Nawet ja - laik - od razu wychwyciłam to na monitorze. Niedomykalność zastawki trójdzielnej i niedomykalność zastawki mitralnej. Potem pani dr zmierzyła kość nosową - od razu o to zapytałam, ale odpowiedziała, że musi wszystko posprawdzać. W domu doczytałam, że ponad połowa dzieci z niedomykalnością zastawki trójdzielnej rodzi się z zespołem Downa. Ale też o tym, że ta niedomykalność wykryta w badaniu prenatalnym, a więc w 12 tygodniu. U nas zarówno wtedy jak i w 18t i 22t było wszystko dobrze. Zapytała mnie czy nie byłam chora. No nie byłam. Potem wizyta u lekarza prowadzącego, który ponowił pytanie o chorobę. Nie byłam chora ani ja, ani Mąż, ani Mat. Może czasem budziłam się z niefajnym uczuciem w gardle, ale zwalałam to na suche, blokowe powietrze, bo po śniadaniu już było ok.
Wód dużo więcej niż poprzednio - z 9,0 do 15,6. Zainstalowałam sobie aplikację przypominającą o piciu wody. Być może to miało wpływ.
Dostałam antybiotyk Amoksiklav, skierowanie na morfologię, CRP, mocz i posiew.
Jeśli niedomykalność się nie cofnie, a hipotrofia będzie postępować to pewnie zakończy się wcześniejszą cesarką. Jest lęk.
W tym wszystkim mój Mąż. Pytam go po usg "I co teraz?", a on, że zaraz przyjedzie mój Tata po niego i zawiezie go do pracy. Ręce mi opadły. Chociaż fakt, nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Jesteśmy bezradni, bezsilni. Mogę brać leki i robię to, ale pewności, że to cokolwiek naprawi nie ma. I jeszcze ten zespół Downa. Przeraża mnie taka ewentualność.
Do tego wszystkiego dokupiłam sok z aronii - przeciwwirusowo, przeciwbakteryjnie, przeciwgrzybiczo.
Jeszcze półtora tygodnia do następnego usg.

Na zdjęciu +12kg od początku ciąży.

Co poza tym (bo ostatnimi czasy to głównym tematem jest ciąża)...
Mat nauczył się jeździć rowerem bez bocznych kółek - jestem meeeega dumna. W związku z tym, że w tamtym roku zraził się do jazdy na rowerze - Tomek go puszczał pomimo, że on się bał - i teraz był problem. Wymyśliłam, że pojedziemy, żeby mógł sobie wybrać wymarzony rower, na którym nie będzie się bał jeździć. Opowiedziałam mojemu Tacie o tym pomyśle i dwa dni później przywiózł malutki rowerek (zrobiony z kilku) -taki, że Mat dotykał ziemi całymi stopami. W ten sposób przełamał się do wsiadania na rower i załapał, że jak duże koło jest w dołku to trzeba odepchnąć się nóżkami. I mieliśmy pojechać po ten normalny rowerek z długą rączką - moja Mama miała go nauczyć na swoim urlopie. Mąż się nie zgodził. Powiedział, że tyle rowerów i rowerków stoi u teściowej, że nie będziemy kupować następnego. I pojechaliśmy, żeby spróbował. Kilka razy go poprowadziłam, potem Tomka brat i zaczął jeździć - bez kółek, sam - na tym rowerze, na którym rok temu się zraził. Teraz wiem, że rok temu powinien zaczynać z mniejszego, bo na tym jeszcze nie dotykał ziemi. Jestem mega dumna. On jest mega szczęśliwy :)
Poza tym stracił kolejnego mleczaka:)
A już za kilka dni po prawie 16. latach nasza I rocznica ślubu. Zamówiłam fotoalbum z prawie 400 zdjęć - do tej pory nie mamy wywołanych zdjęć ze ślubu, wesela i sesji w plenerze.