środa, 19 kwietnia 2017

Marcowo i świątecznie.

Zdecydowanie ten czas za szybko pędzi.
W marcu mój Tata miał zakładany implant. Najpierw byłam przekonana, że od razu po operacji będzie słyszał, ale nie. Dostaliśmy walizkę m.in. z ładowarkami (?) i ma około 10maja iść na aktywację... Trzymajcie kciuki😊
Potem po raz pierwszy poszłam na zwolnienie. Angina ropna, gorączka, przeciążony organizm, złe wyniki badań. Dwa tygodnie antybiotyku i w sumie minął tydzień i znowu zaczyna boleć gardło.
Tydzień zwolnienia to tydzień razem, bo moi mężczyźni się ode mnie pozarażali. A potem powrót do rzeczywistości i trochę przykro się zrobiło kiedy usłyszałam, że przyjeżdżam nie z tęsknoty a po to, żeby głowę umyć. Uwielbiam Tomkowy prysznic,  no ale bez przesady. Także atmosfera średnia...
Święta 🐣🐣🐣
Fajne. Bez spiny. Chrzanowo czosnkowy barszcz w chlebkach, biała kiełbasa... Mazurek i makowiec kupiony. Mieliśmy czas dla siebie. Stosunkowo udane Święta 😜
W Wielką Sobotę pytałam Mamę czy przyjechać z jajkiem święconym, czy zje ze mną. Ale odpowiedziała, że jest popierdolona i godzić się nie będzie. A oprócz blizn, które mi zrobiła czeka aż Tomek zrobi mi jeszcze lepsze. Już nawet nie dyskutowałam. Czasem po prostu brak słów.

2 komentarze: